Najpierw Stuhr, teraz Seweryn i jeden i drugi nieudolnie próbują naśladować Kieślowskiego(choć jako aktorów bardzo ich cenie). Szkoda,że obydwu panów nie stać na oryginalność, tylko uciekają w marny epigonizm. No, może Historie miłosne pana Stuhra, tak bym nie nazwał, film rzeczywiście dobry i jeżeli rozumieć go jako swoisty hołd dla mistrza, można nawet dać 9 gwiazdek. Po "Kto nigdy nie żył" spodziewałem się czegoś o wiele lepszego, bo temat był naprawdę bardzo dobry, szkoda, że zmarnowany. Tylko Żebrowski zagrał w porządku i jego gra ,w moim odczuciu, jest chyba jedynym plusem filmu. Poza tym film śmieszy. Wręcz komiczna jest kwestia narkomanów i narkotyków. Z autopsji nic nie mogę powiedzieć, ale orientuję się, że dziś narkomanów, "co dają w kanał" prawie nie ma, podobno tylko 3%. Tymczasem "rezyser" pokazał środowisko polskich narkomanów pocz.lat 80, to jakieś jaja juz są. Dzieci z dworca ZOO 30 lat póżniej, no chyba ,że zaraz mi ktos powie,ze film jest ponadczasowy w swoim założeniu i kwestia rodzaju narkotyków nie jest ważna. Wg mnie autorzy filmu nawet nie zainteresowali się by poznać obecna sytuację. Dobra tyle o tym. Acha..., można film oglądnąć, nie zniechęcam, nie zachęcam, ja daje 5/10. Pzdr.