... powinien trafić do kosza, a nie do produkcji. Nie wiem kim jest autor, ale z tym co zaprezentował, to powinien moim zdaniem albo otworzyć własną szkołę scenariuszową, albo dalej przepychać swoje "utwory" znajomym reżyserom. Szkoda, z tego tematu można było wycisnąć wiele, oj wiele. Może należało dać szansę debiutantom i ogłosić konkurs na scenariusz niż ufać kolegom po fachu? O profesjonalizmie mowy być nie może; konstrukcja fabuły leży, a niezdecydowanie emanuje z ekranu na każdym kroku; to może dajmy jeszcze taki motyw, o, albo wiem, to też będzie dobre... ale nie wiem, jak to dalej pociągnąć, o! wprowadzę nowych bohaterów... dobra... A ja pytam, po co to wszystko? Czy to scenariusz dla pana Janowskiego? Żeby mógł zaśpiewać kilka tandetnych piosenek? (Takie w pewnym momencie odniosłem wrażenie słysząc "Jedna chwila... żywot motyla..." :) A jedna (tytułowa?) piosenka, na siłę chcę mi wmówić, że ten film ma przesłanie, że to film o ważnych sprawach. Tak! To jest film o ważnych sprawach, ale sposób w jaki one zostały dotknięty pozostawia wiele do życzenia. Jedna scena, dosłownie jedna scena (ostatnia rozmowa z matką) wywarła na mnie pozytywne wrażenie, resztę chciałem pominąć milczeniem, ale nie. Wyślij.