Zasadniczo sądziłam ze będzie to film pokazujący aspekt bardziej religijny... Miałam
wrażenie jakby został zrobiony tak, by nic nie było z niego wiadomo tak kompletnie. Wszyscy
się boją zarażonych wirusem HIV i homoseksualistów oraz narkomanów. Do tego jedyny
dobry katolik w całym filmie to ksiądz Jan, całą resztę pokazano negatywnie. W zasadzie nie
wiadomo czemu film kończy się tak, jak się kończy. No i 'mistrzowska' niemal bollywoodzka
scena kończąca wszystko. Poza tym niektóre dialogi kompletnie rozśmieszają, niektóre
sceny nie wiadomo po co są, czasem brak logiki w całości. Raz można obejrzeć, ale nie
będę bardzo chętna by oglądać ponownie