PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=228503}
6,9 26 358
ocen
6,9 10 1 26358
4,0 3
oceny krytyków
Kto nigdy nie żył...
powrót do forum filmu Kto nigdy nie żył...

jakim cudem ksiądz mógł się zarazić HIVem, skoro żył w czystości, nie ćpał, nie przyjął transfuzji, itd.? Wiadomo, że on przebywał z chorymi ludźmi, ale przecież człowiek się nie zaraża HIVem przez same przebycie z chorymi.

Jak dla mnie to jest największa wada tego filmu. Wiadomo, że u polskiego kina nie należy się spodziewać nic współnego z rzeczywistością, ale to miał być raczej poważny film, więc musi nieco bardziej wiarygodnie przekonywać nas, że taka historia mogłaby się wydarzyć...

briankaz

niestety mógł, np. przez nieostrożny kontakt z czyjąś raną - mało
prawdopodobne, ale jednak. Ja nie mogłam uwierzyć w wiele innych elementów
tej historii, np. sztuczne teksty i zachowania osób z tzw. "marginesu",
komiczna uprawa marchewki na nasiona - nie tak to się robi. W wielu
momentach czułam zażenowanie obrotem akcji... Historia poważna, ekran wręcz
bucha patosem, ale opowiedziana z mocnym przymrużeniem oka, a nawet
niefrasobliwym podejściem do rzeczywistości. Widziałam ten film po
premierze, i od tej pory nie spotkałam w polskim kinie czegoś równie
słabego (nie oglądam komedii romantycznych).

ocenił(a) film na 9
tortczekoladowy

Mógł się zarazić.
W scenie, kiedy Jan dowiaduje się o swojej chorobie lekarz po kolei zadaje mu pytania, żeby dociec, skąd u niego wziął się wirus: "Seks? transfuzja krwi? narkotyki?" i po każdym z nich ksiądz zaprzecza. Następnie lekarz pyta, czy w Afryce nic podejrzanego nie miało miejsca i czy nie wystąpiły potem jakieś niepokojące objawy. Jan odpowiada tylko "Tam ciągle coś się działo" i po dłuższej chwili ciszy zmienia temat zadając pytanie "Jak długo będę żył?".
Myślę, że po prostu nie mógł przypomnieć sobie konkretnej sytuacji w Afryce. To nie musiał być zaraz kontakt z jakąś wielką raną. Wystarczy nawet najmniejsza ilość krwi np. przy bandażowaniu ręki. (tu popieram moją przedmówczynię). Ale wbrew pozorom, hifem nie jest aż tak trudno się zarazić. A Jan, jako misjonarz, pewnie pomagał ludziom, często nawet w kwestiach zdrowotnych...

...A więc: nie jest powiedziane jasno, ale można przypuszczać, i myślę, że to wiarygodne, że zaraził się w Afryce.

ocenił(a) film na 8
madlena5

Zgadzam się. Też myślę, że Afryka

ocenił(a) film na 10
tortczekoladowy

To chyba było tłumaczone i przez reżysera. Ks Jan zaraził się HIV pomagając ubogim w Afryce .To nie dopowiedzenie miało głębszy sens : wszyscy patrzyli na niego jakby zrobił coś złego ( bo większośc zaraża sie poprzez kontakt płciowy z nosicielem i tak się wszystkim kojarzy ) a tymczasem on nosząc pomoc chorym sam się zaraził

ocenił(a) film na 9
Iwona_

"Wszyscy patrzyli na niego, jakby zrobił coś złego"- nawet zakonnik, któremu podał mydło pod prysznicem...

ocenił(a) film na 5
tortczekoladowy

zgodze się z Tobą w stu procentach, wymieniłbym więcej scen w ktorych można było czuć zażenowanie ... chociażby ostatnia scena z muzyką Roberta Janowskiego w tle, podsumowująca bardzo przeciętną całość. . a co do zarażenia HIV wydaje mi się że związek z tym może mieć rana na szyi księdza, którą oglądał przy lustrze

grabsoon

Według mnie w tym filmie nie chodzi o to w jaki sposób (jakimi scenami) zostało to nakręcone... Chodzi o pewną konkretną wartość. Mianowicie o życie. Życie to największy dar jaki otrzymał człowiek i jego najważniejszym zadaniem jest dbać o nie (o swoje własne, jak i o bliźniego). Ten ksiądz, niesamowicie nietuzinkowy, jak na polskie realia, miał swój ściśle określony i niewyobrażalnie wręcz ważny cel - ratować życie młodych ludzi, którzy nie potrafili z nim sobie poradzić. Chciał ich wyprowadzić na prostą, dać przykład, pomóc się odnaleźć... To chyba najbardziej chrześcijański cel jaki mógł sobie wyznaczyć. I chociaż środki do osiągnięcia go nie zawsze były chrześcijańskie, to ostatnia scena pokazuje, że ksiądz swój cel osiągnął, na końcu byli razem, we wspólnocie, wyszli, można powiedzieć, na prostą. W filmie nie zawsze chodzi o sam film, czasem ważniejszy jest przekaz... Jak u Kieślowskiego w "Dekalogach".

ocenił(a) film na 3
Pete18

Czy naprawdę jesteś w stanie postawić znak równości między tym filmidłem a "Dekalogiem"?

buszasz

Chryste, nie! Czy ja coś takiego powiedziałem? Jeszcze raz, ostatnie zdanie posta sprzed 2 lat: W filmie nie zawsze chodzi o sam film, czasem ważniejszy jest przekaz, np. u Kieślowskiego w "Dekalogach". Czasem (choć rzadko) zdarza się tak, że treść filmu, jego przesłanie, stanowi najważniejszą jego część, trzon na podstawie którego należy dany film ocenić, mniej zaś liczą się zdjęcia, montaż, muzyka, gra aktorska czy scenografia. I znowu: nie mówię tu nic, co miałoby deprecjonować arcydobre "Dekalogi", a raczej daję słowo uznania dla "Kto nigdy nie żył", który przecież też jest naprawdę nieźle dopracowanym filmem. Nie nazwałbym go "filmidłem" pewnie za żadne skarby, ale przecież każdy ma prawo do własnego zdania.
PS. Czasem warto obejrzeć film po raz drugi ;)

ocenił(a) film na 8
grabsoon

Sprostowanie: w przypadku wirusa HIV mówimy o zakażeniu nie zarażeniu. Po drugie, w lustrze wypatruje swoich prawdopodobnych objawów AIDS (nie muszę chyba tłumaczyć różnicy pomiędzy HIV a AIDS) jak mięsaki Kaposiego. Podobne rany na skórze miał główny bohater "Filadelfii". Takie jest moje zdanie, oczywiście.

ocenił(a) film na 5
tortczekoladowy

...i znów mamy trudną historię, może nawet za trudną jak na Seweryna. Tragiczna wręcz niewiarygodność ulizanych chłopczyków z dobrych domów, którzy mają fryzurę wprost z salonu fryzjerskiego, a rzekomo ćpają na śmierć. Ostatnia piosenka (dzikie tańce przy Arce Noego) nie wymaga komentarza, w ogóle Janowski jako gwiazdor to zły pomysł. Na drugim biegunie majstersztyk Żebrowskiego - czytelny, realny, chyba nawet wymiotował na serio, bardzo udane sceny w kurii. Interesująca historia pozostawiona bez finału, a raczej zgaszona finałem. Zabrakło zwyczajnej staranności, może projekt przerósł ekipę i trzeba było obcinać sceny do niezbędnego minimum. Nie można tak pozbawiać filmu otoczki budującej atmosferę (np. rozmowy z Martą bez przygotowania widza, bez wprowadzenia - od razu meritum). Ech...marudzę.
PS. Co do rany na szyi to raczej objawy AIDS w postaci mięsaka Kaposiego.

ocenił(a) film na 9
briankaz

Moim zdaniem zaraził się w momencie w którym resuscytował narkomana w 1 scenie filmu...

ocenił(a) film na 7
klopot88

ZGADZAM SIĘ Z PRZEDMÓWCĄ ta scena była inna od całego filmu (tak mi się wydaje) Może mieć to związek z HIV, lekarz nie pytał też czy resuscytował chorego.

ocenił(a) film na 7
tomaszek1313

Według mnie scena miała tylko dość wprost, bez przedłużania fabuły, powiedzieć: "On ratuje tym dzieciakom życie, bez niego by umarli!". Nie za bardzo miał się jak zarazić, bo ja nie widziałam w tej scenie sztucznego oddychania (powiedziałabym nawet, że Jan mógł celowo ominąć ten zabieg wiedząc, że chłopak może być nosicielem), tylko masaż serca. Już nie wspominając, że zarażenie się przez ślinę jest mało prawdopodobne.
Zgadzam się za to z grabsoon. Ksiądz wyraźnie ogląda tam jakieś ślady, a przecież lekarz pytał go: czy nic się nie działo w Afryce, żadnych niepokojących objawów? Wysypka? Wtedy go dopiero zatkało.

ocenił(a) film na 8
klopot88

Ale przeciez tylko robił mu masaż serca, na Boga! Kochany, statystyki zakażenia HIVem w Afryce są zatrważające. Są miejsca, że nawet 40% ludności jest zakażona,a wśród kobiet ekstremalnie HIV ma 80%. Tam należy szukać żródeł. Wystarczy komuś zakażonemu zmienić opatrunek (zakładając bezpośredni kontakt z zakażoną krwią), a potem przetrzeć swoje oko.

ocenił(a) film na 5
briankaz

zaraził się, kiedy resuscytował narkomana

manwerty

nie mógł się zarazić przez resuscytacje

Skyer

Podczas sceny z resuscytacją robił mu tylko masaż serca, więc raczej w kontakcie skóra-skóra się nie zaraził. Zostaje tylko Afryka

ocenił(a) film na 8
anielica_fw

Właśnie!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones