PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=228503}
6,9 26 358
ocen
6,9 10 1 26358
4,0 3
oceny krytyków
Kto nigdy nie żył...
powrót do forum filmu Kto nigdy nie żył...

Film jest piękną opowieścią o walce ze złem za cenę samego siebie. Ile musi przejść człowiek, który tak bardzo chciał pomagać, że aż sam popadł w poważne kłopoty. Jak bardzo żyjemy zamydleni, chcemy takiej fajności, żeby było ok, udajemy się nie widzieć, jesteśmy "hgłuchoniemi" i obojętni na zmagania kogoś, kto jest blisko, ale jednak chcemy żeby był dalej - pokazują to doskonale sceny w filmie, np. spotkanie znajomych u mamy, jej reakcja, pogrzeb i podzieleni jego uczestnicy, kolega muzyk na pogrzebie, a w końcu rewelacyjny obraz młodych ludzi jadących na koncert. Na dodatek rewelacyjne odegranie roli księdza przez Michała Żebrowskiego... Film naprawdę głęboki i to stanowi o jego wartości! Takich filmów jak najwięcej w polskim kinie!

Algalord

E... życie się kończy. Nie wiem, czy chodziło Ci o życie pojedynczego człowieka, czy zgeneralizowałeś to pojęcie do ogółu ludzkości, ale w obu przypadkach nie masz racji.
Życie pojedynczego człowieka kończy się w momencie śmierci i to oczywiste chyba. Wielu ludzi chcąc uchodząc za bystrych błędnie mówi, że "co jest potem dowiemy się dopiero po śmierci" - totalny kretynizm, bo "dowiedzieć się" znaczy wytworzyć w mózgu synapsy odpowiedzialne za kojarzenie pewnego faktu, a śmierć łączy się z zaprzestaniem jego pracy. Tak ciężko wpaść na to, że po śmierci jest to co przed narodzeniem, czyli nic?
Życie ogółu ludzkości - nie minie miliard lat, Słońca wybuchnie i tyle z nas zostanie. To oczywiście optymistyczno-realistyczna wersja, bo pewnie wcześniej sami się pozabijamy przez wojny światowe. Podróże w czasie są niemożliwe, prędkości większej od prędkości światła też raczej nie ma, więc na pewno nie unikniemy żadnego z wymienionych.

Film jest płytki jak nie wiem co.

Ogólnie to tak sprytnie perorujesz, że ktoś może pomyśleć, iż to naprawdę dobry film i straci niepotrzebnie sporo czasu, podczas gdy ja mogę mu powiedzieć:
"zastanów się jak się ma religia katolicka to sprawiedliwości na świecie"
i w parę sekund dostarczę mu tak samo obszernego "materiału do refleksji" co ów film.

NIE OGLĄDAĆ, BO NIE MA PO CO, CHYBA ŻE PIERWSZY RAZ STYKASZ SIĘ Z KONFRONTACJĄ RELIGII I PRAKTYKI ŻYCIA CODZIENNEGO.

lipinski793

A ja jednak powiem - OGLĄDAĆ.

A jeśli chodzi o życie - to skąd wiesz, że po śmierci nie ma nic? Nie wiesz, myślisz tak tylko dlatego, że nie można udowodnić, że po śmierci też jest życie.

Kaika

Taki sobie. Oglądałam, ale bardzo przewidywalny, momentami drażniący. Piotr Szczepanik aktorem?

Kaika

Oczywiście, stwierdzenie "Boga nie ma, bo nie ma żadnych dowodów na jego istnienie" jest takim samym błędem logicznym, jak zdanie: "Bóg jest, bo nie ma żadnych dowodów na jego istnienie".

Sokratejskie "wiem, że nic nie wiem" jest wciąż aktualne.

Ja słowo "życie" rozumiem w kontekście nauk przyrodniczych, a tutaj JEST możliwe do udowodnienia, że nie istnieje po śmierci. Wprawdzie granica między "życiem" a "nieżyciem" jest tu umowna i wystarczy, by badany obiekt spełniał tylko niektóre z listy potencjalnych wymogów, by mógł zostać uznany za żywy. Na przykład kwestia, czy wirusy są żywe jest sporna. Natomiast nieboszczyk nie spełnia żadnych, bo jest pozbawiony percepcji, nie oddycha, nie rozmnaża się, nie ma własnego metabolizmu itd. Więc - po śmierci człowiek nie żyje. I ja to WIEM. Podpieram się metodologią naukową.

Natomiast "życie po śmierci" w ujęciu wszelkiego sortu humanistów jest tylko zbędną supozycją. Jeśli chodzi o metafizykę, to istnieje nieskończenie wiele możliwości tworzenia nowych tez, których nie da się obalić. Na przykład ja mogę sobie twierdzić, że na jakimś innym planie biega banda goblinów i trolli z maczugami i tam właśnie człowiek trafia po śmierci. Nikt w to nie uwierzy, chociaż jest to dokładnie tak samo prawdopodobne jak wersja z wszelkimi bóstwami.

W tym przypadku akurat mamy do czynienia z religią katolicką, więc ustosunkuję się i udowodnię Ci, że Boga katolickiego nie ma.

Czy skoro Bóg jest wszechmogący, to czy może stworzyć kamień tak ciężki, by sam nie potrafił go unieść?
- Zarówno odpowiedź "tak", jak i "nie" przeczy samej istocie omnipotencji. Skoro wszechmoc nie istnieje, to nie może istnieć wszechmogący Bóg.

Jeszcze na dobitkę: Skoro Bóg jest wszechmogący i miłosierny, to po co stworzył człowieka, wiedząc, że zostanie on ostatecznie potępiony?

użytkownik usunięty
lipinski793

Więc po co?

ocenił(a) film na 9

Ty chciałbyś, żeby wszystko dało się udowodnić rozumem. (Te połączenia synaps, które podajesz za przykład itd...) A skąd wiesz, może po prostu człowiek nie potrafi wszystkiego ogarnąć, wszystkiego dociec. (Sam jest przecież kruchy). Jest coś, co go przerasta, a co pojmie dopiero po śmierci, w niebie. (Tak, jestem katoliczką.) Człowiek nie jest wszechwiedzący i wszechmogący.. A poza tym jest coś takiego jak wiara, wiesz? Dobrowolnie decydujesz się wierzyć w Kogoś, kto może nawet nie istnieje (cytat z piosenki do filmu: "Jak Cię mam poznać, skoro nawet nie wiem, czy jesteś?"). Niesamowite, prawda? Ale niektórzy tak mogą. A tak myśląc już prosto: mają lepsze rozwiązanie? Trzeba mieć nadzieję, że jest po śmierci życie wieczne. Ale wiara nie opiera się tylko na nadziei. Bóg jeszcze do tego naprawdę daje znaki, czyni cuda, pokazując, że jest. Zajrzyj do Dzienniczka s. Faustyny, poczytaj trochę książek o kontaktach świętych z duszami czyśćcowymi, zainteresuj się objawieniami Matki Bożej..
A co do Twojego ostatniego pytania. Bóg dał człowiekowi wolną wolę, co oznacza, ze człowiek decyduje o tym, czy będzie potępiony, czy nie. Bóg zawsze zbawi człowieka, jeśli okaże on chociaż najmniejszą skruchę. Na siłę nie będzie nikogo zbawiał, bo szanuje naszą wolną wolę...
Dużo można by jeszcze mówić. Może najpierw poczytaj trochę DOBRYCH książek o wierze, której tak wiele zarzucasz...
I jeszcze zacytuję Pascala (bo Ty też, jak zauważyłam, lubisz nawiązywać do filozofii): "Nawet, gdyby Bóg nie istniał, to ja i tak żyję zgodnie z Ewangelią."
To jest sposób na to, żeby jakoś żyć wśród ludzi, bo nie wmówisz mi, że nawet ktoś niewierzący chciałby, żeby wobec niego nie stosowano przykazań: nie kradnij, nie cudzołóż, nie zabijaj. Czy wierzący, czy nie, nikt nie chce, by działa się mu krzywda.

****

FILM BARDZO POLECAM !

i zgadzam się z ewusoleil (poniżej), że człowiek po jakimś czasie dopiero zaczyna rozumieć.
Jeśli w ogóle zrozumie. A może nie trzeba wszystkiego rozumieć? (Wystarczy, że człowiek nie potraf do końca zrozumieć siebie samego. Drogi lipinski793, czy Ty rozumiesz siebie samego tak w stu procentach?? )

madlena5

"Ty chciałbyś, żeby wszystko dało się udowodnić rozumem. (Te połączenia synaps, które podajesz za przykład itd...) A skąd wiesz, może po prostu człowiek nie potrafi wszystkiego ogarnąć, wszystkiego dociec."
To już straszny radykalizm. Oczywiście to bardzo możliwe, ale lepiej zawierzyć własnym możliwościom, żeby móc normalnie funkcjonować. A skąd wiesz, może tak naprawdę w ogóle nie istniejesz? Może jesteś tylko mózgiem umieszczonym w akwarium, odpowiednio stymulowanym, tak, że wydaje Ci się, że masz nogi i ręce, że chodzisz i wykonujesz jakieś czynności? Nie ma sensu w ogóle tak myśleć.

"A poza tym jest coś takiego jak wiara, wiesz? Dobrowolnie decydujesz się wierzyć w Kogoś, kto może nawet nie istnieje (cytat z piosenki do filmu: "Jak Cię mam poznać, skoro nawet nie wiem, czy jesteś?"). Niesamowite, prawda? Ale niektórzy tak mogą."
Wiarę uważam za bardzo złą i żywię do niej nawet pewien wstręt, bo narzuca system moralny i wypacza percepcję. Uważam, że wiara jest egoistyczna, bo jest zupełnie obojętna na cierpienie innych, jeśli nie nakłada się z własnym rozumieniem tego cierpienia. Znam z życia przykład, że jakiś mężczyzna dręczył swoje dzieci, a przy osobie, na której opinii mu zależy, odgrywał świętoszka, i owa wpływowa osoba na skargi tych dzieci składała ręce, uśmiechała się dobrotliwie, mówiąc mędrczym tonem: "on was kocha! on was tak bardzo kocha!" Przypuszczam, że jakby dzieci się poskarżyły, że chce je zachlastać siekierą, to reakcja byłaby ta sama, bowiem w Biblii jest napisane: "czcij ojca swego i matkę swoją", a więc rodzic nigdy nie może być zły. No i ogólnie - każdy kto nie wierzy też jest zły, i trzeba go koniecznie szykanować. Takie jest płytkie, egoistyczne rozumowanie znacznej części wyznawców różnych religii.

"A tak myśląc już prosto: mają lepsze rozwiązanie? Trzeba mieć nadzieję, że jest po śmierci życie wieczne."
Ja uważam zupełnie inaczej. Wszelkie odkładanie życia na jakieś wyobcowane byty czyni życie beznadziejnym i pustym. Uważam, że żeby przeżyć życie w pełni trzeba się wyzbyć wszelkich asekuracji, zaakceptować jego kruchość. To nadaje życiu piękna - to, że wszystko dzieje się tylko raz, jest wyjątkowe, przemijające.
No i to nakładanie na siebie kosmicznie wysokich, niemożliwych do spełnienia wymagań jest piekielnie niezdrowe. Ludzie święci często są przedstawiani z wiecznym, "dobrotliwym" grymasem twarzy, smutni, dążący do ascetyzmu... chore po prostu. Stąd za najzdrowsze poglądy uważam ateizm lub po prostu nie zastanawianie się nad kwestiami życia i śmierci.

"Ale wiara nie opiera się tylko na nadziei. Bóg jeszcze do tego naprawdę daje znaki, czyni cuda, pokazując, że jest. Zajrzyj do Dzienniczka s. Faustyny, poczytaj trochę książek o kontaktach świętych z duszami czyśćcowymi, zainteresuj się objawieniami Matki Bożej.."
W żadne z nich nie wierzę. Nie przeczę, że taka osoba jak Jezus Chrystus naprawdę kiedyś żyła, stąd Całun Turyński, ale że uzdrawiał chorych, to nie wierzę.

"Może najpierw poczytaj trochę DOBRYCH książek o wierze, której tak wiele zarzucasz..."
Nie wiem, które są dobre, a które złe. Zresztą jestem dyslektykiem i czytam wolno, wolę poczytać dzieła filozofów.

"I jeszcze zacytuję Pascala (bo Ty też, jak zauważyłam, lubisz nawiązywać do filozofii): "Nawet, gdyby Bóg nie istniał, to ja i tak żyję zgodnie z Ewangelią.""
Uważam, że Pascal był osobą wierzącą, bo był chorowity i przeczuwał nadchodzącą śmierć. Zresztą - filozofią zaczął się chyba interesować od czasu jakiegoś wypadku, w którym poważnie ucierpiał. To tłumaczy, dlaczego Pascal był osobą wierzącą.

"To jest sposób na to, żeby jakoś żyć wśród ludzi, bo nie wmówisz mi, że nawet ktoś niewierzący chciałby, żeby wobec niego nie stosowano przykazań: nie kradnij, nie cudzołóż, nie zabijaj. Czy wierzący, czy nie, nikt nie chce, by działa się mu krzywda."
O tym, że katolicy nie czynią nikomu krzywdy rozpisałem się wcześniej, natomiast system wartości może istnieć bez wiary w życia pozagrobowe.

"i zgadzam się z ewusoleil (poniżej), że człowiek po jakimś czasie dopiero zaczyna rozumieć.
Jeśli w ogóle zrozumie. A może nie trzeba wszystkiego rozumieć? (Wystarczy, że człowiek nie potraf do końca zrozumieć siebie samego. Drogi lipinski793, czy Ty rozumiesz siebie samego tak w stu procentach?? )"
Przecież sama pisałaś, że umysł nie jest dobrym źródłem poznania, a teraz mówisz o "rozumieniu". Można "rozumieć" - dociekać umysłem, i "czuć" - odbierać za pomocą zmysłów. Religia próbuje wprowadzić jakieś trzecie - "objawienie", "oświecenie". Wydaje mi się, że rozumiem siebie na tyle dobrze, by nie musieć się uciekać do wiary na słowo w różne nie mające oparcia w doświadczeniu tezy (chyba, że owe cuda, ale jak już mówiłem - nie wierzę w cuda).

lipinski793

lipinski793
Skoro piszesz o logice, powinieneś też wiedzieć, że jest ona stworzona przez człowieka i twój "dowód" na nieistnienie Boga nic nie znaczy, w logice jest wiele paradoksów; poza tym, Bóg nie podlega niczemu, a tym bardziej ludzkim prawom, logice czy moralności...

Z kolei jeśli chodzi o film, to fakt, że odkrywczy nie jest, ale nie powiem, żebym się męczyła oglądając go. Cóż, co kto lubi, można zobaczyć, choć wiele się nie straci, jest to kolejny przykład stanu polskiego filmu, który jaki jest, każdy widzi.
;)

in24

"Skoro piszesz o logice, powinieneś też wiedzieć, że jest ona stworzona przez człowieka i twój "dowód" na nieistnienie Boga nic nie znaczy, w logice jest wiele paradoksów; poza tym, Bóg nie podlega niczemu, a tym bardziej ludzkim prawom, logice czy moralności..."
W takim razie można równie dobrze uznać, że Bóg jest wszechmogący i zły. Dlaczego ma być dobry, a nie zły? I co by z tego wynikło, gdyby Bóg zmienił się z dobrego na złego? Nic. Dokładnie te same działania zostałyby tylko zupełnie odwrotnie postrzegane. Bóg nie zabrał męża, bo chciał, by był już u Jego boku, tylko dlatego, żeby zrobić na złość zrozpaczonej żonie. Nie możesz obalić mojej tezy bez użycia logiki, więc jest ona równie prawdopodobna. Logikę uważam za skuteczne narzędzie ludzkości, bo jest praktyczna, a z wiary pożytku nie ma żadnego i żywi się tylko tym, że nie da się jej obalić, a rację istnienia w ludzkich umysłach zawdzięcza swojemu populizmowi (po śmierci wszystko zostanie sprawiedliwie rozsądzone itp.).

ocenił(a) film na 7
lipinski793

Nie można używać logiki do czegoś czego NIE OGARNIA twój umysł... Tak więc logiczne wyjaśnienia pozostawmy do tego co mamy tu , na Ziemi , do tego co jest materialne bo nigdy się tak naprawdę nie dowiemy co jest po śmierci i to jest istota wiary - wierzyć mimo wszystko , mimo logicznym wyjaśnieniom , mimo myślom które zaprzeczają istnieniu Boga itd.
Hazardziście można to wyjaśnić tak - jeżeli uwierzysz w Boga a Bóg np. nie istnieje to nic nie stracisz a jeżeli istnieje to możesz wtedy zyskać ale jeżeli nie wierzysz to ryzykujesz bo Bóg może istnieć i wtedy stracisz...

Charlie_Pace

"Nie można używać logiki do czegoś czego NIE OGARNIA twój umysł..."
- Po co więc w ogóle tworzyć jakiekolwiek religie, zamiast skupić się na zaspokajaniu doraźnych potrzeb - takich, które mamy tu, na Ziemi? Życie umysłowe też potrzebuje pożywki, ale dużo lepiej tę rolę spełnia sztuka.

"Tak więc logiczne wyjaśnienia pozostawmy do tego co mamy tu , na Ziemi , do tego co jest materialne bo nigdy się tak naprawdę nie dowiemy co jest po śmierci i to jest istota wiary - wierzyć mimo wszystko , mimo logicznym wyjaśnieniom , mimo myślom które zaprzeczają istnieniu Boga itd."
- To jest istota schizofrenii raczej.

"Hazardziście można to wyjaśnić tak - jeżeli uwierzysz w Boga a Bóg np. nie istnieje to nic nie stracisz a jeżeli istnieje to możesz wtedy zyskać ale jeżeli nie wierzysz to ryzykujesz bo Bóg może istnieć i wtedy stracisz..."
- To rozumowanie, to coś jak skrzynka zamknięta na klucz znajdujący się w środku niej. "to nic nie stracisz"...?! Tracisz wszystko. Tylko, że to wszystko, wraz z rozwojem choroby psychicznej jaką jest wiara, wydaje się niczym. Jeżeli Bóg istnieje (co jest całkowicie absurdalne i niedorzeczne, oczywiście), to też nic nie tracisz, bo możesz się przed nim usprawiedliwiać. Przede wszystkim należy zapytać, co Bóg poddaje ocenie - jeśli same intencje, to nie istnieją ludzie, którzy samym sobie lub osobom, które kochają, życzą źle i się dla nich nie starają, bo jest to ich psychiczną potrzebą. Musza ją zaspokajać dla własnych korzyści. Stąd prosty wniosek - wszyscy mają dobre intencje. Jeśli tak nie jest, to również może się usprawiedliwić, bo jest nienormalny - chory psychicznie. Ponadto: nawet jeśli ktoś wyrządza krzywdę obcym osobom, to robi to z myślą o podwyższeniu standardów osób, z którymi jest związany. Robi to w imię partykularyzacji. Pascal był oczywiście bardzo inteligentny, ale w żaden sposób nie przekłada się to na ten jego debilny zakład, który wynikał bardziej z ludzkiej słabości i chęci oszukiwania samego siebie, bowiem był bardzo chory. Powoływanie się na niego jest dosyć śmieszne przeto. Ja mogę wymienić osoby, które wiarę w Boga osobowego uważają za naiwną - są to Stephen Hawking, Richard Dawkins i Albert Einstein. Myślę, że są oni bardziej wiarygodni od chorowitego chuderlaka z oświecenia, na którym ciężka sytuacja wymusiła bredzenie.
___
Pozdrawiam.

lipinski793

No i co z tego wynika? Ano nic. Równie dobrze mogę przytoczyć Tobie wiele nazwisk "wielkich", którzy byli wierzącymi. Czy taki Newton np. był "chuderlakiem"? Swoją drogą nazywanie Pascala "chuderlakiem", to już bredzenie niekoniecznie chorej osoby na ciele, ale na umyśle owszem.

ocenił(a) film na 7
lipinski793

yyy.... Widać że podchodzisz do wszystkiego zbyt dosłownie ... Jak dla mnie autor tematu pisząc słowa "życie nigdy się nie kończy..." nie miał na myśli niczego dosłownego. Ja to rozumiem tak że mimo przeciwnością można iść dalej i życie "nie kończy się" na nieuleczalnej chorobie itd.
W tym filmie są świetne sceny takie jak wbijanie strzykawek w trumnę (oraz reakcja rodziny ...) albo palenie skrzyń z pietruszkami (to były pietruszki ?? pytam się bo nie pamiętam). Co do tej drugiej trudno mi pojąć dla czego tak bardzo podobała mi się ta scena...

Jeżeli coś chce się odebrać jako coś płytkiego to to tak odbierzesz a jak widzę ty wszystko traktujesz tak samo :D

ocenił(a) film na 10
Algalord

Zdecydowanie jedna z lepszych produkcji polskich.Trudny do zrozumienia,ale właśnie tylko takie filmy warto oglądać.Człowiek dopiero po jakimś czasie zaczyna rozumieć.

ocenił(a) film na 10
ewusoleil

Zgadam sie z Tobą ewusoleil !

Dlaczego jednak piszesz,że Bóg stworzył człowieka,żeby został potępiony ? Rodzisz się i robisz co chcesz,kierujesz swoim życiem tak a nie inaczej i od Ciebie to wszystko zależy.
Trzeba wiedzieć jedno - Bóg wybaczy.

Co do filmu - szkoda,że takich księży jest naprawdę mało. Ja trafiłam akurat na wspaniałego,mądrego i bliskiego mi księdza :) Podczas rekolekcji poznałam zakonnika,który opowiadając swoją historię pokazał,że każdy błądzi i każdy na końcu znajduje ukojenie w Bogu.

brudneulicemiast

Albo i nie znajduje.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones