Czytając zapowiedź spodziewałam się czegoś zupełnie innego - myślałam że będą bardziej drastyczne sceny z narkomanami którzy w istocie rzeczy okazali się zwykłą zbuntowaną trochę młodzieżą. Ciekawa natomiast postać księdza, taki niedościgniony ideał. Ogólnie liczyłam na coś bardzie rzeczywistego, ale mimo to film bardzo mi się spodobał, choć nieco nazbyt optymistyczny jak na okoliczności.
Tak, ciemnogrodowi trzeba wszystko pokazać. Film piękny. Niesamowity przekaz, pokazany z duchowej strony. Dramat człowieka, który pomagał dzięki sile od Boga, a potem Bóg sam go doświadczył. I tu pojawia się zwątpienie. A potem to właśnie Ci młodzi ludzie pomogli mu. Bo świadomość, że zrobiło się coś dobrego daje poczucie sensu. Miłosierdzi Boże jest niezwykłe.